Trudne pytanie nieprawdaż?
Wszyscy sobie kiedyś je zadajemy. W obliczu błędów, pomyłek, nieszczęśliwych wypadków lub rozterek życiowych...
Czwartek stał się dla mnie bardzo źle kojarzącym się dniem.
Dlaczego? To całkiem proste.
Nie ma osoby, która nie żałowałaby choć jednej źle podjętej w życiu decyzji. Co ciekawe samo stwierdzenie "źle podjęta" z definicji nie wymaga potwierdzenia, że żałuje się tego ale są wyjątki. Niestety to co się stało nie było wyjątkiem.
Kto kochał i raz zwątpiwszy nie otrzymał odpowiedniego zapewnienia zrozumie. Tak stało się w moim przypadku...
Zwątpiłem w kobietę, która zawsze, od samego początku, aż do teraz gdy już jest po wszystkim była i będzie tą jedyną, tą, dla której zrobiłbym wszystko i dzięki, której nie śniłem o żadnej innej. A mimo to zakończyłem to...
Dlaczego?
Ponieważ nie otrzymałem odpowiedniego zapewnienia, bo ludzie, nawet Ci, którzy zawsze powinni Cię popierać i pokazywać, że coś ma sens zawiedli. Zamiast nakłaniać mnie to głębszych przemyśleń podrzucali tylko najprostsze, najgorsze rozwiązania.
Czy mam prawo ich wszystkich winić?
Zapewne nie, pomimo tego, że wśród tych osób jest nawet ta jedyna, ta która jest dla mnie wszystkim sama miała wątpliwości i oboje nie wsparliśmy się w tym trudnym momencie ale to ja uległem najbardziej i zdecydowałem się nie ciągnąć tego dalej.
Minęło już powiedzmy trochę czasu. Nie jest to ani długo ani krótko, choć dla mnie to jak wieczność i każdy dzień jest czystą męką. Nic się nie zmienia pomimo tego, że naprawdę staram się wszystko naprawić lecz o tym kiedy indziej.
Dlaczego o tym piszę?
Sam nie wiem, może dlatego, że zawsze chciałem, może dlatego, że jest to już ostatnia moja szansa na utrzymanie się przy tym świecie, a może liczę na to, że wejdzie tutaj, właśnie ona i pozwoli na to abyśmy coś z tym zrobili.